Translate

niedziela, 23 grudnia 2012

Audrey Hepburn

Dziś prezentuję akwarelę inspirowaną Audrey. Kiedyś miałam przyjemność narysować sengwiną jej portret dla mojego Przyjaciela, wisiał on przez długi czas w Jego pokoju. Tę akwarelę malowałam z myślą o nim i jego uwielbieniu dla pani Hepburn. Nie sądzę by to był finalny efekt, widzę miejsca nad którymi chcę jeszcze popracować, ale tak jest zawsze.
Ah, po prawej stronie bloga dodałam możliwość jego obserwowania lub otrzymywania informacji o nowych postach na maila :) Proszę się dodawać :)


Wesołych Świąt wszystkim, wesołych Dis.












środa, 12 grudnia 2012

Ślubna biżuteria z sutaszu? Czemu nie!

Niby zima w rozkwicie, ale jak wiadomo - techniki biżuteryjne w większości wymagają duuużo czasu, a jakby na to nie spojrzeć - sezon ślubny rozpoczynamy już w marcu/kwietniu, tak więc nie ma co się obijać! Zima to najlepszy moment na poszukiwanie dodatków do sukni na ten najważniejszy w życiu dzień. 
Do roboty!


Ślub - biele, pastele, perły, róże, błękity, ale też coraz częściej przełamywanie jasnych barw mocnymi akcentami - fioletem, granatem, bordo... Pierwszy sutasz na ślubną okoliczność wykonałam w bezpiecznych kolorach - z jasnego różu oraz bieli i perłowej bieli.







A wy jakie kolory widzielibyście na swoim ślubie?

sobota, 8 grudnia 2012

Sutaszu próby dalsze

Po pierwszej próbie nie zniechęciłam się. Po kolczykach nastąpił wisior ze szkłem witrażowym oraz kolczyki z turkusami.Oczywiście bałagan na całym stole, godziny szycia, palce pokaleczone igłą. Wydaje mi się, że te próby zbliżyły mnie jednak do tego jakbym chciała, żeby sutasz w moim wykonaniu wyglądał. Na razie nie podejmuję się bardziej skomplikowanych wzorów, to przyjdzie z czasem (o ile wystarczy mi cierpliwości!)

Już niebawem co nieco o lakierach do spękań farby i co można z nimi zrobić :)












Co myślicie?

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Sznureczki, tasiemki i co można z tego wyczarować


Oczywiście wszyscy już wiedzą, że spadł śnieg, oznacza to, że święta zbliżają się nieubłaganie! Czas pomyśleć o prezentach dla najbliższych. Ja najbardziej cenie sobie te wykonane własnoręcznie ( broń Boże kupowane na odwal się w supermarkecie!)
Dziś podjęłam pierwszą próbę wykonania kolczyków techniką soutache (pol. sutasz). To technika polegająca na zszywaniu ze sobą specjalnych sznureczków, pierwotnie służyła do wykończeń tkanin, ozdób do odzieży (np ozdobnych zapieć do płaszczy), dziś triumfuje w branży biżuteryjnego rękodzieła, łączona z kamieniami, koralikami i szkłem.



Muszę wam się przyznać, że trzeba mieć mnóstwo cierpliwości aby wykonać estetyczną rzecz z tych tasiemek. Oczywiście warto, by sznureczki do sutaszu były dobrej jakości... Ja zdaje sie, że chybiłam... Kupiłam trochę kolorów na www.qnszt.pl no i niestety... nieładnie się układają, wyciągają, deformują... Dostałam dwa kolory z powyciąganymi pojedynczymi włóknami... No ale niestety - nie miałam do tej pory pojęcia co i jak :P


Tak więc siadłam do mozolnej pracy, 6 godzin kłucia się w palce igłą i skończyłam. Użyłam szklanych koralików oraz fasetowanych brioletek kobaltowego chalcedonu :)


Jak na pierwszy raz -nienajgorzej, choć jako osoba zajmująca się biżuterią od jakiś 8 lat oceniam je zaledwie na 3+ :) A Wy?


wtorek, 13 listopada 2012

Mademoiselle Poisson

Dziś z innej beczki - akwarela. 
Za inspirację posłużyła mi twarz mojej znajomej, bloggerki, modelki i prześlicznej kobietki (kojarzącej mi się od zawsze z Hilary Swank!)
Serdecznie zapraszam na jej modowego bloga! http://mademoisellepoisson.blogspot.com/
Tak więc wyjęłam papier do akwareli, farby, pędzle, kubeczek z wodą, zaparzyłam kubek mięty i siadłam do pracy!




Najpierw powstał szkic ołówkiem, potem dodawałam kolejne plamy koloru by wymodelować twarz, usta i oczy.



Żeby praca szła sprawniej i wszystko dobrze schło wspomagałam się zdobyczą cywilizacji, jaką jest suszarka :D

Ale ups!!! Plama, a nawet trzy... Moja flejowata natura dała o sobie znać i niechcący oparłam się dłonią najpierw o słoiczek z farbką, a potem o karton...

Na szczęście są sposoby na zniwelowanie plamek - nanosimy na zabrudzone miejsca po kropelce wody i po kilkunastu sekundach delikatnie (suchą chusteczką) wchłaniamy wodę z powierzchni kartonu, czynność powtarzamy. Oczywiście nie da nam to już zupełnie białej kartki, ale przynajmniej mocno rozjaśni ciemne plamy i będziemy mogli ukryć je pod warstwą farby.

A oto i efekt końcowy!
Co myślicie?




niedziela, 11 listopada 2012

Zimowe glamour

Wczoraj wraz z wizażystką Justyną Faliszek oraz modelką Julią Mościbrodzką pracowałyśmy nad sesją beauty.


Justyna wykonała piękny i mocny makijaż w odcieniach fioletów i niebieskości wg przygotowanej wcześniej na kartce propozycji. Osobiście kojarzy mi się z nadchodzącą zimą (mimo iż ostatnie dni są dosyć ciepłe i jesienne).

Szczególnej uwadze polecam prześliczny kryształowy kołnierzyk autorstwa Justyny - jakby utkany z drobinek lodu!









Sesja odbyła się w warunkach studyjnych w zaciszu mojego salonu, przy użyciu trzech lamp, ekranów odbijających światło oraz czarnego kartonowego tła.
I co myślicie?



Więcej zdjęć u mnie na profilu na facebooku:

Tam również listopadowy konkurs!





czwartek, 8 listopada 2012

Dzień Dobry Kochani

Z uwagi na fakt iż wiele osób pyta jak i dlaczego powstają moje prace, postanowiłam założyć bloga, aby Wam troszeczkę przybliżyć jak to się dzieje.
Będzie więc i o biżuterii i o fotografii i o malarstwie i o tym wszystkim co się w międzyczasie przydarzy.

Dziś o sesji podwodnej - marzeniu niejednej osoby, między innymi mojej modelki - Doroty Kęski. Dorota, ponieważ jest miłośniczką magicznych fotografii i doskonałą pływaczką, wymarzyła sobie sesje w wodzie. Niełatwe zadanie dla całej ekipy! Ale... Nie ma rzeczy niemożliwych!
Zarezerwowałam basen, przygotowałam piankę do pływania, obudowę podwodną na mój aparat, okularki do pływania i w poniedziałek popełniłyśmy troszkę fotografii.
Dorota miała niełatwe zadanie nurkowania z gracją, otwierania oczu w chlorowanej wodzie i do tego jeszcze panowania nad mimiką. Anna Methea miałą niełatwe zadanie wykonania wodoopornego makijażu. Ja mialam niełatwe zadanie złapania tego wszystkiego w kadrze walcząc z wypornością jaką podczas nurkowania dawała mi pianka (tu nieoceniona pomoc mojego podwodnego asystenta Janusza, który trzymając nogę na mojej głowie wpychał mnie pod wodę!).
Po dwóch godzinach nieustannych zanurzeń, poprawek ustawienia, zmian koncepcji i ciężkiej pracy otrzymałyśmy takie efekty:





Oj ciężka to była praca!
A tu kilka zdjeć z brzegu basenu (dzięki uprzejmości wizażystki) :)



Jak wam się podobają podwodne zdjęcia?