Translate

środa, 24 grudnia 2014

WOŚP Projekt Wild Eagle


Jakiś czas temu dołączyłam do akcji Biżuteryjki dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - dziewczyny z całej Polski realizują wspólnie projekty na rzecz akcji :) Jedna z  koordynatorek dołączyła mnie do projektu Wild Eagle. Miał to być projekt dotyczący kurki motocyklowej pewnego znanego rajdowca, której biżuteryjki postanowiły dać nowe, bardziej ozdobne życie :)
Zostałam poproszona o wykonanie metalowego serduszka, które później przez inną biżuteryjkę miało zostać zatopione w żywicy, a finalnie wszyte po wewnętrznej stronie kurtki na wysokości serca.
Bardzo ucieszył mnie udział w tym projekcie, bo moi rodzice są motocyklistami :)



Najpierw projekt z wybranym hasłem


Wycięcie serduszka z miedzi


Formowanie i topienie metalu aby stworzyć wzór


Kompozycja elementów


Lutowanie


Koniec pierwszego etapu pracy :)


Oksyda <3


Wybicie napisów


Umieszczenie napisów na serduszku


Polerka i oto jest :)


Chciałam by napis dawał projektowi troszeczkę surowości, w końcu to męska kurtka ;)



Następnie serduszko udało się do Jolanty Witalińskiej, która dodała mu swojej magii i tak zaprezentowało się finalnie:

Już niedługo rozpoczną się aukcje, dam Wam o tym znać :)


sobota, 20 grudnia 2014

Dream makers

Pozostaję wciąż  w temacie miedziano- labradorytowym. Nie mogę się uwolnić od tego połączenia! Te dwa materiały są wprost dla siebie stworzone... Zdaje się, że mam już całą kolekcję w takim zestawieniu i wcale nie chcę się z nią rozstawać ;)
Wstyd się przyznać, ale zamiast lepić pierogi, piec pierniczki i sprzątać, jestem ogarnięta twórczą furią i zaciekle działam palnikiem i szlifierką już od bladego świtu :)
Mam nadzieję, że Wy w radosnej atmosferze przygotowujecie się do Świąt :)


Do dzieła :)













Zanim skończyłam go, powstał jeszcze jeden ;)




Nie sądzę bym przed świętami zdążyła dodać kolejnego posta, więc już teraz życzę Wam magicznych prezentów, emocji, miłości i spokoju :)



czwartek, 4 grudnia 2014

Labradorytowy naszyjnik

Nie mogę zupełnie odczepić się od tych magicznych kamieni, wszystkie projekty jakie mam w głowie go zawierają ;) Te migoczące barwy zamknięte w niepozornym kamieniu <3
Bardzo się cieszę, że powolutku przybywa obserwatorów mojego bloga, serduszko sie raduje, że mam dla kogo pisać :)
Nie przynudzam już - mały powrót do techniki której używałam lata temu, trzeba mi troszke wprawy zanim powrócę do dawnej formy :)

Przygotowanie cargi do kamienia.


Jako bonusik wycięłam na pleckach serduszko ;)


Przygotowałam bazę


I zlutowałam elementy


Cieniutki drucik i...


Troszeczkę oplatania...


Osadzenie kamienia, oksyda, polerowanie i ręczne plecenie łańcuszka. 
Gotowy :)

I już :)





środa, 26 listopada 2014

Zmalowany

Ciekawi Was jak powstają moje malowane wisiorki i bransoletki? Ich przygotowanie sprawia mi zawsze mnóstwo przyjemności, a końcowego efektu nie da się przewidzieć :) Każdy malunek jest jedyny w swoim rodzaju :) Jest to fascynujący proces powstawania!
Ten wisiorek został zrobiony na specjalne zamówienie klientki i wyjątkowo w srebrze :)

Zaczęłyśmy od wyboru rozmiaru szklanego kaboszonu który miał przykryć wzór. 

Był to drugi od lewej, owalny :)


Przygotowałam srebrną cargę dopasowaną do kaboszona oraz rozwalcowałam srebrną blachę która miała znaleźć się pod wzorem.


Przylutowałam dokładnie obręcz do blachy oraz przygotowałam uszko.


Docięłam blachę i przylutowałam ucho przez które przejdzie łańcuszek.


Wszystko wytrawiłam w kwasie, dopiłowałam by nadać bazie odpowiedni kształt i wypolerowałam.


Teraz nastąpiła moja ulubiona część - tworzenie wzoru :)


Tak wyglądał malunek po wyschnięciu, a przed przykryciem szkłem :) Bardzo mi się podoba to zestawienie kolorów <3


A tu już mamy końcowy efekt


Jak Wam się podoba? 
Jeśli poszukujecie takich unikatowych prezentów zapraszam tutaj (można też zamówić swoje indywidualne kolory lub wielkości :)): 
http://pl.dawanda.com/shop/MeLikeJewelry




piątek, 24 października 2014

Surowy pierścień z labradorytu i miedzi

Zaniedbałam troszkę bloga zajęta fotograficznym sezonem ślubnym, ale ostatnio dopadła mnie wena na powrót do miedzi i kamieni oraz moich ukochanych surowych form biżuterii.


Sama raczej rzadko zakładam ozdoby, ale jeśli miałabym coś nosić, to z pewnością biżuterię, która krzyczy o tym, że jest ręcznie wykonana każdym detalem :)
Myślę sobie, że pomarańcze i złoto za oknem popchnęły moją podświadomość by z metali wybrać właśnie miedź (swoją drogą chyba mój ulubiony metal :)
No i co tu dużo mówić, do ulubionego metalu musiałam dołożyć ulubiony kamień - labradoryt - minerał z grupy opali, migoczący tajemniczymi blaskami, które ujawniają różne kolory pod różnymi kątami. Istna magia!


Wybrałam niewielki kamień o lekko trójkątnym kształcie.


Jakby zamknął w sobie kawałek oceanu!


Przygotowałam miedzianą cargę w której okuję kamień. Żadnego kleju!


Nalutowałam cargę na wcześniej rozwalcowaną blachę.


Docięłam blachę do pożądanego kształtu, wszytko wytrawiłam w kwasie i oczysciłam.


Przygotowałam teksturowaną obrączkę, którą przylutowałam do bazy.


Dołożyłam teksturę, zaoksydowałam blachę na czarno i przetarłam by wydobyć wzór.


Zakułam kamień dbając o to, by nie było gładko i perfekcyjnie, a surowo :)


I oto jest :)