Translate

poniedziałek, 15 lipca 2013

Gorsetowo

Czyli słów kilka jak Ola męczyła się z szyciem pierwszego gorsetu do podwodnej sesji zdjęciowej...
Zaczęło się od tego, że z panną młodą - Anią, wymyśliłyśmy podwodną sesję ślubną, ale... no szkoda sukni... "Ok Aniu, to uszyję gorset" Brzmi tak lekko i łatwo!
Pojechałyśmy do sklepu z tkaninami, wybrałyśmy materiały, wyciągnęłam nowiutką maszynę do szycia i zaczęło się... Zrobiłam wstępny wykrój, dosyć na oko prawdę mówiąc. Na zdjęciach widać, że linie jakoś wcale mi się nie zgrały... I zaczęłam szyć... Na początku bylam załamana, ale po godzinie wszystko zaczęło nabierać kształtu... Kiedy wciągnęłam w tuneliki fiszbiny, gorset zaczął wyglądać jak gorset! Akurat była u mnie Aga, która jest równie szczupła jak pAnna młoda i zgodziła się przymierzyć...
Jak na pierwszy raz chyba źle nie wyszło, nie?

Moja kotka jak zawsze pomagała!









Zdarzyły się i wpadki, kiedy to musialam co nie co pruć ;)

Fiszbiny <3








I na żywym człowieku :) Dziękuję Aguś :*



Ah, na koniec zapraszam Was jeszcze na moją stronę na fb i wzięcie udziału w konkursie http://www.facebook.com/melikeaccesories

Ktoś dostanie ode mnie jedna z tych rzeczy:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz