Nie ma co się obijać w ten piękny poniedziałkowy poranek, więc kubek zielonej herbaty z pigwą i do roboty :)
Dziś o naszyjniku który zrobiłam kilka dni temu. Użyłam do niego największego spośród moich pięknych labradorytów :>
Myślę, że super sprawdzi się do luźnej, prostej białej bluzki, zwłaszcza latem, gdy słońce padające na kamień rozświetli go ferią barw, a ta sztuka jest niezwykle ciekawa, bo od połowy opalizuje w paseczki :)
Chciałąm zrobić sesję zdjeciową z miedziano-labradorytową kolekcją, ale Walentynki zmusiły mnie do rozstania z niektórymi cudeńkami, muszę teraz szybciutko nadrobić braki i zrobić sesję promującą...
A już niebawem nastąpią pierwsze próby z emaliowaniem i nie mogę już się doczekać by to wszystko razem połączyć :)
Podoba mi się :) A kamienie wywołują ślinotok..! :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, wywołują, ja nie mogę od nich wzroku oderwać :)
Usuń